wtorek, 24 kwietnia 2018

The Promised Neverland, tom 1


The Promised Neverland to mangowy horror skierowany do młodszego odbiorcy, publikowany oryginalnie w magazynie Shonen Jump, a w kraju nad Wisłą przez wydawnictwo Waneko. Niełatwo jest zrobić horror dla dzieciaków, bo ten gatunek wymaga jednak poruszania tematów i pokazywania rzeczy, które niekoniecznie się do pokazywania dzieciom nadają; lecz duet Kaiu Shirai (scenariusz) i Posuka Demizu (rysunki) wybrnął z tego całkiem nieźle, tworząc komiks może nie wybitny, ale całkiem przyzwoity.

Troje jedenastolatków wiedzie sobie beztroskie życie w sierocińcu. Jednak czy na pewno beztroskie? I czy na pewno jest to sierociniec? Gówno bardzo szybko wpada w wiatrak i młodzi bohaterowie dowiadują się, że tak naprawdę żyją na farmie i są hodowani aby niechybnie stać się pokarmem dla demonów. Oczywiście natychmiast postanawiają uciec i spędzić resztę życia jako niepożarci przez nikogo zbiegowie, ale nie będzie to dla nich łatwe zadanie. Tak rysuje się fabuła pierwszego tomu The Promised Neverland i jest całkiem niezła, jednak mam do niej kilka zastrzeżeń. Podoba mi się jak bardzo tajemnicza jest ta historia, scenariusz wydaje się mieć wiele asów w rękawie, ale te informacje, które czytelnik dostaje na początku, są dostarczone w raczej mierny sposób: w postaci nachalnej ekspozycji i nienaturalnych dialogów. Problematyczni są również bohaterowie, bo te rzekomo jedenastoletnie dzieci zachowują się, jakby były sporo starsze. Pisanie małych dorosłych jest częstym problemem scenarzystów, którzy nie potrafią stworzyć wiarygodnej postaci dziecięcej; lecz w tym przypadku wystarczyłoby zrobić z bohaterów trochę starszych nastolatków i wszystko byłoby okej. Niestety tak nie jest, a nad wyraz rozwinięte dzieci w rolach głównych trochę zgrzytają. Jednak, pomimo tych wad, mangę całkiem nieźle się czyta. Dalej w fabule dzieją się rzeczy, których nie będę tu spoilował, więc powiem tylko, że są interesujące i ja na przykład w pewnym momencie przestałem kibicować głównym bohaterom. Ciekawy wydaje się też świat przedstawiony, o którym czytelnik dostaje zaledwie skrawki informacji pobudzające apetyt na więcej. Jak już pisałem, ta manga wydaje się mieć jeszcze wiele asów w rękawie; mam tylko nadzieję, że czar nie pryśnie wraz z wyjawianiem kolejnych tajemnic i świat The Promised Neverland naprawdę jest tak ciekawy, jak się wydaje.

Kreska Posuki Demizu jest bardzo nierówna. Postaci ludzkie są po prostu brzydkie, jakieś takie krzywe, z anatomią dzieją się tu złe rzeczy, a tła w większości przypadków są strasznie nudne. Ogólnie manga nie wygląda najlepiej, dopóki nie pojawią się demony, ale jak już się pojawią to nagle te rysunki stają się bardzo ładne. Zarówno demony, jak i demoniczna część świata przedstawionego wyglądają świetnie: są paskudne, obmierzłe i bardzo niepokojące. Straszna tylko szkoda, że w pierwszym tomie serii jest ich tak mało, bo pojawiają się dosłownie na chwilę. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach autorzy będą bardziej eksponować te horrorowe motywy zamiast skupiać się na dzieciach w nie-sierocińcu.

Taki właśnie jest pierwszy tom The Promised Neverland; sprawia wrażenie, że kolejne tomy mogą być naprawdę dobre. A sam w sobie jest całkiem okej, jednak niczego nie urywa. Ot, znośna młodzieżówka, niepozbawiona wad, ale też czyta się ją raczej bezboleśnie. Jeśli ktoś bardzo potrzebuje horroru dla młodszego czytelnika, to chyba nie znajdzie wielu alternatyw, więc warto sprawdzić, lecz osoby niezainteresowane tym tytułem mogą spokojnie przejść obok niego obojętnie; nie jest to nic ponad zwykłe czytadło.


Mangę do recenzji udostępniło wydawnictwo Waneko.

niedziela, 8 kwietnia 2018

Czołg Dziewczyna, tom 1



Tank Girl jaka jest, każdy widzi. Chleje, śmierdzi i jeździ czołgiem. Taka właśnie Tank Girl jest tytułową bohaterką klasycznego, brytyjskiego komiksu stworzonego przez Jamiego Hewletta i Alana Martina, i oryginalnie publikowanego w magazynie Deadline. W ubiegłym roku, za sprawą wydawnictwa Non Stop Comics również polscy czytelnicy doczekali się rodzimego wydania Tank Girl. Sam wcześniej zupełnie nic nie wiedziałem o tej postaci i jej przygodach, więc podchodzę do tego komiksu z pozycji nowego czytelnika, bez sentymentu czy różowych okularów nostalgii, jednak muszę wam powiedzieć, że Tank Girl przetrwała próbę czasu i wciąż kopie tyłki.

Pierwszy tom Tank Girl to zbiór piętnastu krótkich odcinków pierwotnie opublikowanych w Deadline'ie. Akcja komiksu dzieje się w postapokaliptycznej Australii, i choć z początku nie ma w nim zbyt wiele fabuły, to z czasem wyłania się jakiś kręgosłup potencjalnego głównego wątku. Jednak nie o fabułę tu chodzi, a o klimat, o cudowny w swojej beznadziejności humor, o absolutną wolność, jaką można poczuć tylko w komiksie undergroundowym. Tank Girl jest absurdalna i surrealistyczna, pełna odniesień do popkultury*, bardzo wulgarna, i w tym wszystkim wspaniała, mocno punkowa. I właśnie trochę tak jak muzykę punkową powinno się traktować ten komiks, bo to nieskładny bałagan pełen emocji, i to jest super.

Scenariusze Hewlett i Martin tworzyli wspólnie, ale już za ilustracje odpowiedzialny jest wyłącznie Hewlett, i te są bardzo dobre, więc jeśli kogoś nie przekonuje idiotyczna fabuła i żarty o siusiakach (nie wiem, jak kogoś może to nie przekonywać, ale są tacy ludzie), to warto się zainteresować Tank Girl chociażby dla rysunków. Pierwszy tom jest w całości czarno-biały, a kreska Hewletta jest śliczna – pomimo rysowania często niezbyt ślicznych rzeczy – i nieprawdopodobnie szczegółowa. Serio, na tych rysunkach tyle się dzieje, że czasami może to przytłoczyć, ale o to chodzi, ma to swój urok. Warto też wspomnieć, że Jamie Hewlett jest artystą stojącym za projektem muzycznym Gorillaz, co może zainteresować bardziej przypadkowych czytelników.

Tank Girl zdecydowanie nie jest komiksem dla wszystkich, ale osoby sympatyzujące z punkową ideologią lub znajdujące uciechę w rynsztokowym humorze odnajdą się tu jak ryba w wodzie. Mi komiks bardzo przypadł do gustu; mam nadzieję, że kolejne tomy będą co najmniej równie dobre.

*wiele z nich jest wytłumaczonych w przypisach na ostatniej stronie