piątek, 31 sierpnia 2018

Pieśń Otchłani, czyli Oblivion Song


Dziesięć lat temu, w centrum Filadelfii pojawił się fragment innego wymiaru zamieszkanego przez niebezpieczne stwory – w katastrofie zginęło dwadzieścia tysięcy ludzi. Nathan Cole udaje się do tego miejsca, zwanego Oblivionem, aby ratować ocalałych i, być może, zrealizować inne, mniej szlachetne cele. Tak rysuje się fabuła Oblivion Song, nowej serii Roberta Kirkmana, rysowanej przez włoskiego artystę - Lorenzo De Feliciego.

W swoim nowym komiksie Kirkman znowu zrobił to, co potrafi najlepiej. Fantastyczne dekoracje są tu jedynie tłem dla osobistych dramatów bohaterów, zupełnie jak np. w The Walking Dead i to wciąż się sprawdza. Postaci są ciekawe i wielowymiarowe, łączą je skomplikowane relacje, a śledzenie ich losów naprawdę angażuje czytelnika. Oblivion Song to kolejna telenowela Kirkmana, która prawdopodobnie będzie się ciągnęła przez wiele dziesiątek zeszytów. Ten scenarzysta nie schodzi poniżej pewnego poziomu, jego komiksy zawsze są co najmniej dobre i takie jest też Oblivion Song, więc niech trwa; ten pierwszy tom zapowiada naprawdę przyjemną serię.

Rysunki De Feliciego niestety nie są tak dobre, jak scenariusz Kirkmana. Artysta wspaniale przedstawia świat Oblivionu. Miasto porośnięte mackopodobnymi roślinami i zamieszkujące je zmutowane stwory wyglądają świetnie, ale przy ludzkich postaciach – wokół których kręci się cały komiks – Włoch trochę się wykłada. Największym problemem są niezdarzające się często, ale dość rażące błędy anatomiczne, jakby rysownik na chwilę zapomniał jak wygląda człowiek. Poza tym, tak czysto estetycznie, rysowani przez De Feliciego ludzie mi się po prostu nie podobają, są brzydcy, choć to oczywiście bardzo subiektywne, z pewnością znajdą się entuzjaści tej kreski.

Oblivion Song jest przyzwoitym komiksem, ale nie jest żadnym objawieniem. Jeśli ktoś lubi Kirkmana, to polubi też jego nową serię. Jeśli ktoś Kirkmana nie zna, to warto poznać, a jego nowa seria może być bardzo dobrym punktem wejścia w dorobek tego scenarzysty. Nie jest to jednak pozycja, którą przeczytać trzeba, osoby niezainteresowane tym tytułem mogą go z czystym sumieniem pominąć.

środa, 1 sierpnia 2018

Obudźcie mnie, jak będzie po wszystkim, czyli Giant Days, tom 2


W drugim tomie Giant Days życie głównych bohaterek, Susan, Esther i Daisy, toczy się dalej. Dziewczyny znowu pakują się w kłopoty i znowu mają problemy natury przeróżnej - od sercowych, po te związane z nauką. Tylko tyle i aż tyle.

Fabuła pisana przez Johna Allisona utrzymuje konstrukcję znaną nam już z tomu pierwszego - nie ma tu jakiejś większej historii; wydarzenia ze studenckiego życia bohaterek po prostu się dzieją i wciąż bardzo dobrze się to czyta. To czysta życióweczka klimatem trochę przypominająca, pozwolę sobie powiedzieć, Anię z Zielonego Wzgórza - w życiach Esther, Daisy i Susan czasem dzieją się mało przyjemne rzeczy, ale mimo tego atmosfera komiksu cały czas jest lekka i ciepła. Może dlatego, że perypetie dziewczyn są tak prawdziwe, że trafiają prosto w serduszko, nawet jeśli ktoś nigdy nie znalazł się w podobnej sytuacji. Giant Days wciąż jest również komiksem bardzo zabawnym, humor Allisona jest giętki i pozbawiony ostrych krawędzi, pasujący do klimatu serii.

Z czterech zeszytów składających się na ten tom dwa narysowała Lissa Treima - rysowniczka z tomu poprzedniego. Jej prace trzymają poziom, wciąż są śliczne. Niestety, za rysunki w kolejnych dwóch zeszytach odpowiedzialna jest Max Sarin i jest to wyraźny regres. Nie zrozumcie mnie źle, jej kreska jest przyjemna dla oka, ale wypada blado w porównaniu z kreską jej poprzedniczki, jest bardziej płaska i mniej ciekawa. Kolory na rysunki obu pań nałożyła, znana nam już z tomu pierwszego, Whitney Cogar, która, podobnie jak Lissa Treiman, utrzymuje wysoki poziom.

Pierwszy tom Giant Days był bardzo dobrym komiksem i taki jest też tom drugi. Seria trzyma poziom, przygody Daisy, Susan i Esther wciąż bawią, a obrazujące je rysunki wciąż cieszą oko, nawet pomimo niefortunnej zmiany rysowniczki. Czytajcie Giant Days, bo to chyba najlepsza komiksowa obyczajówka na rynku.