Harry Potter i Kamień Filozoficzny to
pierwsza książka, jaką w życiu przeczytałem, a później
dorastałem razem z głównym bohaterem czytając kolejne tomy serii.
Tak, jestem jedną z tych osób, które na Potterze się wychowały,
i do dziś bardzo te książki lubię i co jakiś czas je sobie
odświeżam. To oznacza, że podczas pisania tego wpisu towarzyszą
mi silne emocje. Czyli będę używał brzydkich wyrazów i caps locka.
Seria o Harrym Potterze to bardzo
dobrze napisane książki dla młodzieży, ale jednym z ich wielu
plusów zdecydowanie nie jest świat przedstawiony. Oczywiście ten świat jest ciekawy i pobudza wyobraźnię nieletnich czytelników na całym świecie, ale w oderwaniu od historii Harrego Pottera kompletnie nie ma sensu. Za dzieciaka nie zwracało się na to uwagi, ale całe
społeczeństwo czarodziejów żyjące sobie obok mugoli od zawsze
było bardzo umowne. Bo dlaczego, skoro w tym świecie jest
magia, historia nie potoczyła się inaczej? Jak wyglądała np. II
wojna światowa? Nieważne, patrzcie, nastoletni czarodziej ma
przygody! I to było spoko, w książce dla młodzieży sprawdzało
się świetnie, ale musiało zostać zepsute, bo w dzisiejszych
czasach wszystko musi być pieprzonym uniwersum. A świat Harrego
Pottera nie nadaje się do bycia pieprzonym uniwersum. A teraz będę
narzekał na kolejne sposoby rozbudowywania tego świata.
Strona internetowa Pottermore... nie
jest taka zła, dopóki trzyma się oryginalnych książek. Jest tam
sporo ciekawostek, artykułów, i pierdyliard prześlicznych artów.
Jednak Rowling już dawno peron odjechał, i gdy nie wypisuje durnych
retconów na twitterze (ja bym naprawdę chciał, żeby Dumbledore
był gejem, ale tego nie ma w książkach, a dodawanie tej informacji
po zakończeniu serii jest słabe) to próbuje rozbudowywać swój
czarodziejski świat np. o Amerykę Północną, poruszając się
przy tym po obcych kulturach jak słoń w składzie porcelany.
Wszyscy chyba pamiętamy z jaką falą krytyki spotkała się
Historia Magii w Ameryce Północnej. Do tego świat czarodziejów
prezentowany na Pottermore po prostu nie ma sensu. Rzekomo w tym
świecie znajduje się siedem szkół magii i czarodziejstwa, z czego
trzy w europie i po jednej na każdym innym kontynencie. Oprócz
Australii, tam nie ma żadnej szkoły, ponieważ nie. Przypominam
też, że Europa jest dość nieduża w porównaniu do innych
kontynentów nie będących Australią, więc obecność trzech szkół
w Europie, podczas gdy np. w Azji jest tylko jedna, jest kuriozalna.
Pottermore to jednak tylko głupia
stronka w internecie, a naprawdę złe rzeczy w świecie Harrego
Pottera zaczęły się dziać w 2016 roku. Pierwszą z nich była
napisana przez Jacka Thorne'a, będąca sequelem do książek sztuka
teatralna Harry Potter i Przeklęte Dziecko, która jest abominacją.
Wszystko w tej sztuce jest złe. Moją ulubioną rzeczą jest
pracująca w pociągu do Hogwartu pani z wózkiem, która z miłej
staruszki sprzedającej słodycze zmieniła się w morderczego
strażnika pociągu, który pilnuje, żeby uczniowie nie uciekali. Do
tego jest zmiennokształtna, potrafi zmienić swoje dłonie w szpony,
a sprzedawane przez nią dyniowe paszteciki to tak naprawdę granaty.
A to tylko jedna scena w sztuce, w której takich bzdur jest masa,
jak np. córka Voldemorta czy podróże w czasie. KTO POZWOLIŁ
THORNE'OWI NA PISANIE TAKICH IDIOTYZMÓW?! Serio, nie było tam
jakiejś kontroli jakości? Jakiegoś redaktora, który powiedziałby
„Jack, ogarnij się”? A oprócz fabularnych idiotyzmów jest tam
też tani queerbaiting; obaj główni bohaterowie przez całą sztukę
wyraźnie mają się ku sobie, ale w finale jeden wyjawia, że tak
naprawdę od początku podobała mu się pewna dziewczyna. TAK SIĘ
NIE ROBI.
W tym samym roku fani Pottera mogli
zobaczyć napisany przez J.K. Rowling filmowy prequel serii o
nastoletnim czarodzieju, Fantastyczne Zwierzęta i Jak je Znaleźć.
Rowling powinna zająć się pisaniem kryminałów, bo napisanie
scenariusza do filmu ewidentnie ją przerosło. Wątek poszukiwania
tytułowych zwierząt to niemający żadnego związku z wątkiem
głównym comic relief, a wątek główny kręci się wokół nowego
stworzenia w świecie Harrego Pottera, które, kto by się
spodziewał, nie ma sensu. Obscurus to, według Potterowskiej wiki,
„rodzaj pasożytniczej energii, która tworzyła się, gdy młody
czarodziej lub czarownica tłumili swoje magiczne zdolności,
wskutek przemocy fizycznej lub psychicznej.”. Skoro Harry przez
dziesięć lat był gnojony przez wujostwo, to czemu się w to nie
zmienił? Skoro, jak twierdzi film, obscurusy są tak potężne, to
czemu przez siedem książek nie zostały nawet wspomniane? A w ogóle
to obscurus występuje pod postacią wielkiej złej chmury.
Pamiętacie tego Saurona/Hitlera z oryginalnego Harrego Pottera? Może
Voldemort nie był zbyt oryginalny, ale był dobrym czarnym
charakterem. A w Fantastycznych Zwierzętach jest wielka zła chmura.
W ogóle Rowling upodobała sobie chmury w tym filmie, bo po
finałowej rozwałce w Nowym Jorku czarodzieje używają wielkiej
chmury zapomnienia, aby wymazać mugolom pamięć, a przy okazji tej
sceny reżyser David Yates wykazał się wyjątkową niewiedzą na
temat działania kanalizacji. Oczywiście nie była to jedyna
idiotyczna scena w tym filmie, konia z rzędem temu, kto wytłumaczy
mi o co chodziło z wielką myślodsiewnią/salą egzekucyjną. Jakby
tego było mało, gra tam jeden z najbardziej znienawidzonych aktorów
w Hollywood, Johnny Depp. Pieprzyć ten film, niech spłonie, i
wszystkie cztery nadchodzące sequele też.
A
skoro już jesteśmy przy filmach, to warto też wspomnieć o
popularnej całkiem niedawno fanowskiej produkcji Voldemort: Origins
of the Heir, który pokazuje, że fani również nie potrafią
rozwinąć świata Harrego Pottera. Origins of the Heir opowiada o,
jak można się domyśleć, młodym Voldemorcie, ale również o
dziedzicach pozostałych trzech założycieli Hogwartu, co już
troszeczkę nie trzyma się kupy, bo Helena Ravenclaw zmarła
bezdzietnie. A to tylko wierzchołek góry lodowej, podczas seansu
wiele razy można odnieść wrażenie, że osoba odpowiedzialna za
scenariusz nawet nie przeczytała książek, a co najwyżej obejrzała
trailery filmów na youtubie. Przykładem niech będzie stwierdzenie,
że horkruksy to jedyne znane źródło nieśmiertelności. W filmie
chyba nie pada żadna data, ale zakładam, że akcja dzieje się
jakoś około lat pięćdziesiątych, więc Nicolas Flamel, twórca
Kamienia Filozoficznego, miał już wtedy ponad sześćset lat.
Horkruksy jedynym znanym źródłem nieśmiertelności my
ass. A przy okazji Origins of
the Heir jest paskudnie nakręcone i zdubbingowane na angielski z
włoskiego. Niech płonie razem z Fantastycznymi Zwierzętami.
Istnieje
jednak również dobry fanfilm w świecie Harrego Pottera, a jest to
Severus Snape and the Marauders. Siłą tego filmu jest to, że nie
próbuje rozbudowywać uniwersum, tylko przedstawia dobrze znane
fanom postaci Snape'a i Huncwotów, odnosi się do dobrze znanych
fanom wydarzeń z książek, i bardziej skupia się na akcji niż na
fabule, a całość zamyka się w trochę ponad dwudziestu minutach.
I jest to świetny, błyskotliwie napisany i kreatywnie zrealizowany
film. W efektach specjalnych może trochę (trochę bardzo) widać
niski budżet, ale i tak starcie Snape'a z Huncwotami wygląda o
niebo lepiej, niż jakakolwiek scena akcji z Fantastycznych Zwierząt,
i w ogóle jest to jedna z lepszych walk czarodziejów jakie możemy
zobaczyć na ekranie*. Jeśli ktoś nie widział to polecam, warto
obejrzeć, ale zaznaczam, że osoby znające treść książek nie
dowiedzą się z tego filmu niczego nowego. I dobrze, bo dzięki temu
film działa.
Z
pewnością gdzieś w odmętach internetu znajduje się jakieś dobre
Potterowe fanfiction, więc jeśli ktoś takie zna to bardzo ładnie
proszę o podesłanie mi go. Ja kojarzę tylko Sagę Herbacianą,
chrześcijańskiego Harrego (podcast Inside Baseball zrobił z tego bardzo fajnego audiobooka), i słyszałem plotki o pairingu Draco
Malfoya z jabłkiem, więc o ficach się nie wypowiem.
Dopóki
jednak nie zobaczę jakiegoś naprawdę dobrego fanfica to obstaję
przy tezie, że nie da się rozwinąć uniwersum Harrego Pottera. Nie
potrafią tego zrobić ani fani, ani Rowling, ani ktokolwiek inny (a
już na pewno nie Jack Thorne, fuck that guy),
a wszelkie próby są skazane na porażkę. To uniwersum po prostu nie nadaje się do rozbudowywania, bo od początku nie było dobrze wykreowane, a siłą Harrego Pottera od zawsze były postaci i fabuła, a nie ukazany w serii świat. Wciąż jednak
podejmowane są próby rozwijania go, bo ta marka generuje mnóstwo pieniędzy, i na czterech filmach z serii Fantastyczne Zwierzęta pewnie się nie skończy.
Linki:
*
Szacunek dla twórców, że powstrzymali się od wykorzystania tych
cholernych połączonych różdżek, które pojawiają się zarówno
w Fantastycznych Zwierzętach jak i w Origins of the Heir, a
jakikolwiek sens fabularnie mają jedynie w Czarze Ognia. Wszyscy
zdają się uwielbiać ten efekt wizualny, a mnie on strasznie
irytuje, bo w Czarze Ognia różdżki Harrego i Voldemorta połączyły
się z bardzo konkretnego powodu, a w Fantastycznych Zwierzętach i
Origins of the Heir po prostu fajnie to wygląda.