trochę spoileruję pierwszy zeszyt, więc jak ktoś nie chce absolutnie żadnych spoilerów to ostrzegam
W 2017 roku zadebiutowało na polskim
rynku wydawnictwo Non Stop Comics i zaczęło wydawać bardzo dużo
bardzo fajnych komiksików, a w tym bardzo dużo bardzo fajnych
komiksików od Image. Na przykład Głębię, czyli Low Ricka
Remendera i Grega Tocchiniego.
Nie jestem największym fanem pisarstwa
Remendera, ale nie mogę mu odmówić ciekawych pomysłów, a Głębia
jest oparta na bardzo ciekawym pomyśle. Akcja komiksu dzieje się w
dalekiej przyszłości, w której słońce zaczęło już przemianę
w czerwonego olbrzyma, przez co powierzchnia Ziemi stała się
niezdatna do życia. Ostatnie niedobitki ludzkości schroniły się
miastach wybudowanych pod wodą i wysłały w kosmos sondy, w celu
znalezienia nowej zdatnej do zamieszkania planety. Podoba mi się
taka wizja świata, to bardzo ciekawe i przede wszystkim oryginalne
postapokaliptyczne science-fiction, a dobrego postapo i SF nigdy za
wiele. W tej rzeczywistości poznajemy rodzinę Caine'ów: tatę
Caine, dzieci Caine, i mamę Caine, Stel, główną bohaterkę
komiksu. Podczas pierwszego wypadu za miasto dwie córki Caine'ów
zostają porwane a tata Caine zostaje zabity przez piratów, i
postawiona w tej sytuacji Stel musi sobie jakoś poradzić. Mam z tym
trochę problem, bo Remender bardzo stara się powiedzieć
czytelnikowi, że Stel jest optymistką. Wspomina o tym we wstępie,
cały czas mówią to również różni bohaterowie komiksu, ale tego
nie widać. Podczas porwania Stel obiecuje córkom, że je znajdzie,
ale przez kolejne dziesięć lat siedzi w domu i ogląda stare
zdjęcia, i dopiero pojawienie się sondy, która rzekomo znalazła
odpowiednią do zamieszkania przez ludzkość planetę, jest dla niej
motywacją do wyjścia z domu. Na szczęście, po dziesięciu latach
bardzo optymistycznego użalania się nad sobą i rozpamiętywania
przeszłości, robi się tylko lepiej. Trzeba dać Głębi te trzy
zeszyty rozpędu, ale z czasem fabuła nabiera tempa a bohaterowie
robią się bardziej wyraziści, dzięki czemu w drugiej połowie
komiks robi się naprawdę ciekawy.
Za to rysunki są świetne od samego
początku. Za warstwę graficzną Głębi odpowiedzialny jest Greg
Tocchnini, którego styl mocno odbiega od tego, do czego przyzwyczaił
nas amerykański rynek. Kreska Tocchiniego bardziej przypomina
komiksy europejskie, a miejscami czerpie nawet z mangi, a do tego
artysta używa prześlicznej, pastelowej palety barw, co razem daje
niesamowity efekt. Takie rysunki idealnie pasują do przedstawiania
pomysłów Remendera i tworzą piękny, dystopijny świat, w którym
czytelnik się zatapia (pun intended) i nie chce go opuszczać.
Po raz pierwszy piszę tu o komiksie
wydanym przez Non Stop Comics, więc warto napisać kilka słów o
ich wydaniu, bo to wydawnictwo odwala naprawdę kawał dobrej roboty.
Tomik wygląda niemal identycznie jak wydanie oryginalne. Jest wydany
w miękkiej oprawie, co korzystnie wpływa na wygodę czytania i, co
chyba ważniejsze, cenę. Do tego ta oprawa jest nieprawdopodobnie
przyjemna w dotyku, aż chce się ten komiks macać. Bardzo fajnie to
wypada w porównaniu do innych komiksów z Image wydawanych w naszym
kraju np. przez Muchę, która wszystko rzuca w nieporęcznej i
drogiej twardej oprawie.
Głębia zaczyna się niemrawo, ale gdy
już wejdzie na pełne obroty to staje się bardzo przyjemnym
komiksem rozrywkowym. Świat wymyślony przez Remendera jest ciekawy,
rysunki Tocchiniego są prześliczne, a po zakończeniu lektury ma
się ochotę na więcej. W przyszłości raczej nie będziemy wspominać tego komiksu jako klasyka, ale zdecydowanie warto przeczytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz