Drugi tom Tank Girl jest dokładnie taki, jaki powinien być sequel: większy (może nie objętościowo większy, ale więcej się dzieje), lepszy i bardziej złodupny. Kolejne odcinki komiksu Hewletta i Martina, zebrane w wydaniu zbiorczym, rzucają tytułową bohaterkę w nowe rejony świata, prezentują jeszcze bardziej absurdalny i sprośny humor, i wprowadzają do serii zupełną nowość - kolor!
W drugim tomie akcja Tank Girl toczy
się nie tylko w znanej już czytelnikom Australii, ale też na
rodzimym gruncie twórców serii - w Anglii. Pozwoliło to autorom na
pisanie żartów jeszcze bardziej nawiązujących do angielskiej
popkultury, ale też bardziej osobistych. Z drugim tomem humor stał
się w tej serii jeszcze lepszy, a równocześnie opowiadane w
kolejnych odcinkach historie stały się jeszcze bardziej pozbawione
sensu. To dobrze, odrzucenie jakichkolwiek ram narracyjnych idealnie
pasuje do punkowej konwencji. W Tank Girl dzieją się rzeczy i mają
miejsce wydarzenia, i czytelnik musi po prostu je przyjąć, choć
jakiekolwiek próby ich zrozumienia są skazane na porażkę. W
drugim tomie również o wiele częściej burzona jest czwarta
ściana, sami autorzy często występują w rolach bohaterów i jest
tu wiele bardziej odważnych niż w tomie pierwszym scen. Można tu
odnaleźć wszystko, o czym mógłby zamarzyć każdy młody
czytelnik komiksów: cycki, penisy, brutalną przemoc i kreatywne
wulgaryzmy. Gdyby popularny obecnie Deadpool nie był ograniczany
przez kontrolujące każdy jego ruch wielkie wydawnictwo, to może
mógłby być choć trochę tak dobry, jak Tank Girl.
Rysunki Hewletta wciąż są
prześliczne i zalane niedorzeczną ilością szczegółów, a
ponadto znajdują nowe życie w kolorach - brudnych i trochę
wyblakłych, oryginalnych kolorach z początku lat
dziewięćdziesiątych. Dodaje to komiksowi jeszcze więcej klimatu,
dzięki temu jest on jeszcze bardziej najntisowy, i bardzo dobrze. Drugi
tom Tank Girl to dla czytelników istna wycieczka do przeszłości.
Niestety, pokolorowane jest tylko mniej więcej pół tomu, ale dobre
i to.
Wielbiciele pierwszego tomu znajdą w
kontynuacji jeszcze więcej dobrego, ale jeśli do kogoś ten punkowy
klimat nie trafiał, to jeszcze więcej tego samego go raczej nie
przekona. Za to dla nowych czytelników tom drugi jest równie dobrym
punktem wejścia do tej serii, co tom pierwszy; zrozumieją równie
niewiele i będą się bawić równie dobrze. Tank Girl to komiksowy
ekwiwalent jazdy na kwasie, polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz