niedziela, 22 stycznia 2017

Travelers


Z nadzieją wyczekiwałem dwudziestego trzeciego grudnia, dnia premiery nowego serialu Netflixa. I to nie byle jakiego serialu, bo animowanego! Do tego stworzonego przez Guillermo del Toro, którego Labirynt Fauna uwielbiam, Hellboye bardzo lubię, i nawet Pacific Rim mi się umiarkowanie podobało. Mowa oczywiście o Trollhunters. Dzień nadszedł, obejrzałem pierwszy odcinek, i był tak okropnie, żenująco wręcz słaby, że nie mam ochoty oglądać dalej. Na szczęście tego samego dnia premierę miała też inna nowość Netflixa, traktujący o podróżach w czasie i ratowaniu świata serial Travelers, w którego ramiona rzuciłem się z nadzieją, że ukoi ból po zawodzie jakim byli Łowcy Trolli.

I udało się. Poniekąd. Travelers to bardzo fajna produkcja, niepozbawiona jednak wad. Historia wygląda tak: w przyszłości źle się dzieje, więc do przeszłości (naszej teraźniejszości) przybywają Podróżnicy żeby to naprawić. A sposób w jaki przybywają jest niezwykle ciekawy. Otóż zajmują ciało człowieka z przeszłości tuż przed jego śmiercią. Do moralności nadpisywania danych czyjegoś mózgu swoim własnym wrócimy za chwilę. Są już u nas tysiące Podróżników, i podzieleni na drużyny wykonują różne misje, które zleca tajemniczy Reżyser. Trochę jak w grze komputerowej, w drużynie każdy ma jakąś profesję, jak Medyk, Taktyk, czy Historyk, a misje to np. zapobieganie jakiejś katastrofie lub przywitanie nowego Podróżnika.

Główny wątek to ratowanie świata, ale rozgrywa się to w tle, a każdy odcinek skupia się na czymś trochę innym. Raz są to wspomniane misje, innym razem prywatne rozterki bohaterów, lub coś jeszcze innego. Już na początku muszę nadmienić że fabuła jest głupia. Dzieje się w tym serialu sporo rzeczy których logikę można zakwestionować, a moją zdecydowanie ulubioną jest oddział żołnierzy mordujący grupkę staruszków, a później siebie nawzajem. Na początku nie ma też za bardzo poczucia zagrożenia, bo jakakolwiek zmiana statusu quo jest jak najszybciej odkręcana, więc bohaterowie są nieśmiertelni a zagrożenia znikają w ciągu jednego odcinka. Zmienia się to dopiero w drugiej połowie sezonu, kiedy działania Podróżników w teraźniejszości wpływają jakoś na przyszłość, ale jest to wątek który się zaledwie zaczął, a pierwszy sezon kończy się cliffhangerem, więc pozostaje pewien niedosyt. A jednak dobrze się to ogląda. Ciekawy jest obraz przyszłości, który nie jest przedstawiany widzowi od razu i trzeba go sobie poukładać na podstawie informacji z różnych dialogów, a wydarzenia z teraźniejszości, czyli to co oglądamy przez cały czas, mimo powyższych wad są wystarczająco zajmujące żeby przykuć widza do ekranu na te czterdzieści pięć minut. Fabularnie mamy tu idealnego średniaka. Deszczu nagród bym się nie spodziewał, ale z odpowiednim podejściem da się to oglądać na trzeźwo.

Ale! Bo musi być jakieś „ale”. Travelers nie ogląda się dla fabuły, ale dla bohaterów, bo to oni są siłą tego serialu. Jak już pisałem, Podróżnicy zajmują ciało człowieka z teraźniejszości na chwilę przed „zarejestrowanym czasem śmierci”, który są w stanie określić dzięki wszechobecnej technologii, dlatego nie mogą cofnąć się dalej niż do dwudziestego pierwszego wieku. Zastąpienie czyjejś świadomości swoją własną to interesujący patent, a smaczku dodaje fakt że Podróżnicy mają zasady których muszą przestrzegać, i jedna z nich każe im udawać swojego hosta i kontynuować jego życie. That's fucked up. Zwłaszcza że informacje które ludzie z przyszłości mają o potencjalnych hostach mogą być niekompletne lub mylące, i w ten sposób Historyk drużyny głównych bohaterów trafia w ciało uzależnionego od heroiny Philipa, i musi sobie radzić z jego nałogiem. W ogóle Philip to bardzo fajna postać, jako Historyk zna daty i miejsca śmierci potencjalnych hostów, ale jedna z zasad zabrania Podróżnikom ratować tych ludzi, co wpędza go w głębokie poczucie winy, do tego wątek z heroiną i, również z nią związane, problemy z prawem. W drużynie jest jeszcze Inżynier Trevor, najstarszy z drużyny w ciele licealnego zbira. Wątek starszego, lubiącego medytować gościa w ciele nastoletniego osiłka który kradnie i gnębi słabszych, również bardzo mi się spodobał, zwłaszcza jego relacja z rodzicami. Dalej, Marcy, Medyk z ciałem niepełnosprawnej intelektualnie dziewczyny. Raz, jej mózg nie do końca ogarnia w pełni sprawną świadomość Podróżniczki i są przez to problemy. Dwa, rozwija się bardzo fajny wątek romantyczny z pracownikiem socjalnym który się nią opiekuje. Są jeszcze drużynowy Taktyk w ciele Carly, matki zmagającej się wychowywaniem dziecka i mężem który ją bije, i Lider drużyny, pracujący w FBI agent specjalny MacLaren. Szczerze mówiąc w dupie mam to czy przyszłość zostanie uratowana czy nie. Bardziej mnie interesuje wątek romansowy MacLarena, który w przyszłości był zakochany w Carly, ale teraz ma żonę w której również się zakochuje. Bardziej interesuje mnie to jak Philip sobie (nie) radzi z dokładną znajomością dat i miejsc śmierci setek ludzi, i nałogiem. Bardziej mnie interesują rozmowy Trevora z jego ojcem, w których Trevor jest zdecydowanie bardziej inteligentny i doświadczony życiowo. Ratowanie świata jest tu zdecydowanie najmniej ciekawym wątkiem.

Strona techniczna też jest warta uwagi. Bardzo ładne zdjęcia ogląda się z przyjemnością, a aktorzy odwalili kawał dobrej roboty. Jared Abrahamson jako Trevor jest świetny, chcę go dużo wincy w drugim sezonie. Wcielający się w Philipa Reilly Dolman wygląda zbyt zdrowo jak na ćpuna (przeszkadzały wam białe ząbki Aarona Paula w BB? tego nie będziecie w stanie oglądać), ale nadrabia charyzmą. Reszta obsady również wypada bardzo dobrze, ale tych dwóch panów zwróciło ku sobie większą część mojej uwagi.

Chciałem żeby Travelers byli tą fajną rzeczą którą obejrzę zamiast Trollhunters, i moje oczekiwania zostały spełnione. Może nie jest to najlepszy serial roku, czy nawet miesiąca (wciąż nie widziałem The OA, ale Neil Druckmann polecał), a fabuła jest durna, ale dzięki przesympatycznym bohaterom plasuje się trochę powyżej średniej i można obejrzeć pomiędzy ciekawszymi seriami. No i na pewno czekam na drugi sezon, bo w ostatnich piętnastu minutach finałowego odcinka historia nagle postanowiła być naprawdę interesująca, ale w punkcie kulminacyjnym nagle się skończyło.

2 komentarze:

  1. Seriale! To co kocham najbardziej! :D
    Trollhunters obiło mi się o uszy, ale jakoś za specjalnie mnie ten serial nie zaciekawił. Jak widzę nic nie tracę, bo uważasz, że pierwszy odcinek był okropny :P
    Podróż w czasie? Kocham już ten serial! :D
    Hah, postacie są faktycznie bardzo ciekawe :D Ciekawi mnie jak to wygląda i jak bohaterowie w ogóle sobie radzą z tymi wszystkimi zamianami charakterów itp. Ten wątek brzmi bardzo ciekawie :D
    Serial zapowiada się świetnie :D Jak na razie oglądam Once upon a time,a le jak skończę ten serial to kto wie, może zacznę ten :D
    Musze przyznać, że na twojego bloga trafiłam po raz pierwszy, ale bardzo fajnie piszesz <3 :D Na pewno będę tu wpadać częściej :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozytywny komentarz, i zapraszam do częstszego odwiedzania, seriale będą się tu pojawiać jeszcze nie raz :)

      Usuń