niedziela, 16 kwietnia 2017

Dirk Direczek


Nie spodziewałem się wiele po Holistycznej Agencji Detektywistycznej Dirka Gently'ego, więc byłem mile zaskoczony, gdy okazało się, że to serial na podstawie powieści Douglasa Adamsa. Przyznaję, moja wiedza o twórczości tego brytyjskiego autora ogranicza się do przeczytania kilku fragmentów Autostopem Przez Galaktykę, ale to wystarczyło aby polubić jego poczucie humoru. Byłem zaskoczony jeszcze bardziej po skończeniu binge-watcha, gdy stwierdziłem, że Dirk Gently to teraz mój totalnie ulubiony serial.

Trudno powiedzieć o fabule tego serialu cokolwiek, żeby nie zaspoilerować, ale podejmę się tego karkołomnego zadania. Jak głosi wikipedia - Holizm to pogląd, według którego wszelkie zjawiska tworzą układy całościowe, podlegające swoistym prawidłowościom, których nie można wywnioskować na podstawie wiedzy o prawidłowościach rządzących ich składnikami. Dirk Gently to detektyw, kierujący się właśnie holizmem. Sprowadza się to do tego, że Dirk nie przejmuje się takimi pierdołami jak poszlaki, np. odciski palców, tylko robi randomowe rzeczy i rozwiązuje sprawę, bo wszystko jest ze sobą połączone a przypadki nie istnieją. Głupie? Owszem. Bez sensu? Jak najbardziej. Fajne? Niesamowicie. I bardzo dobrze się sprawdza, bo konstrukcja serialu przypomina trochę film Memento: na początku widz zostaje wrzucony w absolutny chaos, który powoli zaczyna nabierać sensu, a fabuła jest jak układanka, której elementy jeden po drugim wskakują na swoje miejsce. Pozorna losowość wydarzeń świetnie tutaj działa, sprawiając, że kolejne sceny są zaskakujące, a jednak, in the end, wszystko jak najbardziej ma sens i trzyma się kupy. Bardzo też szanuję sposób, w jaki ta fabuła została skonstruowana, bo w ciągu tych ośmiu odcinków cały główny wątek zostaje doprowadzony do końca, i zakończenie jest satysfakcjonujące, a jednocześnie dla drugiego sezonu nie została otwarta jakaś tam furtka, tylko ogromna brama, więc nic tylko czekać.

Bohaterowie to niezwykle barwna galeria świrów, z tytułowym detektywem na czele. Towarzyszy mu grany przez Frodo Bagginsa asystent, który w całą sprawę został wciągnięty... no nie przypadkiem, bo przypadki nie istnieją, ale dość niespodziewanie.  Znowu, nie chcę pisać szczegółów, żeby nie zepsuć wam zabawy, ale zapewniam że postacie również są bardzo mocnym punktem tego serialu. Każdy jest wyrazisty, na swój sposób dziwny (tak ciekawie dziwny), jedni mają jakieś moce, inni jakieś schorzenia, każdy ma przeszłość, która ma wyraźny wpływ na jego charakter. Aktorstwo stoi na wysokim poziomie, choć oprócz Elijah Wooda wcześniej kompletnie nie znałem tych ludzi. Ale grający Dirka Samuel Barnett ma piękny brytyjski akcent, więc od razu się zakochałem. W ogóle wszyscy wypadli bardzo dobrze wcielając się w mniej lub bardziej przerysowane postaci, każdy jest przekonujący a szczególnie warto wspomnieć o Fionie Dourif, która tak dobrze gra psychopatkę, która od lat nie rozmawiała z człowiekiem, że ciężko uwierzyć, że poza planem zdjęciowym jest normalna.

Fabuła i bohaterowie są genialni, ale nie zapominajmy, że mamy tu do czynienia z ekranizacją Douglasa Adamsa, więc istotny jest również humor. A ten jest perfekcyjny. Bardzo angielski, często abstrakcyjny, oparty na wyrazistych charakterach postaci i/lub nieporozumieniach, i, przede wszystkim, cholernie zabawny. Ostatni raz tak brechtałem chyba oglądając Ricka i Morty'ego, a to duża rekomendacja, bo kreskówkę stacji Adult Swim uwielbiam. Zaznaczam jednak, że Dirk Gently, w przeciwieństwie do Ricka, nigdy nie posuwa się do bycia wulgarnym; nie uświadczymy tu gross out humoru. Dirk jest dżentelmenem.

Wspomnę też o stronie technicznej, która robi bardzo dobre wrażenie. Porządne efekty specjalne w produkcji telewizyjnej nie powinny już nikogo dziwić, a jednak ja wciąż jestem w szoku, gdy na małym ekranie widzę tak realistyczne CGI. No i ta muzyka. A nawet: przede wszystkim ta muzyka! Odrobinę niepokojąca, idealnie dopasowana do serialu i bardzo pomagająca budować jego szalony klimat, no zajebista. Tak się mogę rozpływać na każdym aspektem tego serialu, i w sumie nie mam na co narzekać. Dirk nie zawodzi pod żadnym aspektem.

Tak się nad nim rozwodzę w samych superlatywach, ale chyba ma jakieś wady, nie? Otóż nie. Nie ma. Serio. Dirk Gently jest perfekcyjny od początku do końca, i natychmiastowo zajął specjalne miejsce w moim serduszku. Zdaję sobie sprawę, że rzucam tu samymi ogólnikami, ale naprawdę zdradzenie jakiegokolwiek szczegółu byłoby spoilerem. Idźcie i obejrzyjcie, uwierzcie, że warto. Ten serial jest przezabawny, niesamowicie wciągający, mocno przerysowany (in a good way), i holistyczny. Po obejrzeniu poleciłem Dirka znajomym, którym też bardzo się spodobał, więc ta opinia jest testowana na ludziach!

PS. Rowdy 3 są najlepsi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz