Na mangach z magazynu Weekly Shonen
Jump się praktycznie wychowałem. Dzięki ich animowanym adaptacjom
w ogóle zacząłem się interesować japońską popkulturą, a
później z wypiekami na twarzy śledziłem kolejne serie komiksowe.
Pomimo upływu lat shoneny z Jumpa wciąż mi się nie nudzą i każda
kolejna seria daje mi mnóstwo frajdy. Nie inaczej jest z Shokugeki
no Souma, które pod tytułem Kulinarne Pojedynki wydaje u
nas wydawnictwo Waneko.
Kulinarne Pojedynki to, jak można się
domyślić, manga o gotowaniu. Jednocześnie jest to popularny shonen
z Jumpa, i ma wszystkie elementy, jakie w takim shonenie powinny się
znaleźć. Główny bohater, Souma Yukihira, ma marzenie. Chciałby
stać się lepszym kucharzem niż jego ojciec, z którym razem
prowadzą rodzinną restaurację. W tym celu Souma udaje się do
elitarnej Akademii Ceremonii Parzenia Herbaty i Gotowania Tootsuki,
gdzie jego umiejętności zostają poddane próbie. Spotyka tam obowiązkową dla shonenów, barwną galerię postaci, zarówno pozytywnych jak i
negatywnych, spośród których każdy czytelnik będzie mógł wybrać sobie ulubieńca. Za scenariusz serii odpowiada Yuto Tsukuda, a wspomaga
go zawodowa kucharka Yuki Morisaki. Morisaki dba o autentyczność
przygotowywanych przez bohaterów potraw, a Tsukuda bardzo zręcznie
radzi sobie z pisaniem shonena. Kulinarne Pojedynki korzystają z
wielu popularnych w tego typu mangach motywów i adaptują je na
historię skoncentrowaną na gotowaniu. Każdy problem w Akademii
można rozwiązać tytułowym kulinarnym pojedynkiem, który wygrywa
się gotując lepsze danie. Najwyższą, poza dyrektorem, władzę w
szkole sprawuje Elitarna Dziesiątka Tootsuki, grupa dziesięciu
najlepszych uczniów, których Souma musi pokonać, aby stać się
najlepszym, co bardzo przypomina np. Espadę z Bleacha. Pierwszy
większy wątek fabularny to obóz integracyjny dla
pierwszoroczniaków, mający sprawdzić ich umiejętności, co z
kolei wywołuje mocne skojarzenia z egzaminem na chunina z Naruto.
Niestety, śledzenie fabuły nie jest tu jakoś szczególnie
angażujące, bo Souma to straszna Mary Sue i wszystko, czego się
dotknie wychodzi mu wspaniale. Trochę mnie nudziło obserwowanie
głównego bohatera, który bezstresowo idzie przez fabułę, jakby
grał w grę wideo na najniższym poziomie trudności.
Na szczęście fabuła nie gra tutaj
pierwszych skrzypiec, bo Kulinarne Pojedynki to przede wszystkim
komedia ecchi, i zarówno elementy komediowe jak i ecchi są tutaj
świetne, a często też jedne wynikają z drugich. Zdecydowanie Shokugeki no
Souma jest jednym z najzabawniejszych komiksów jakie ostatnio czytałem.
Humor często jest tutaj absurdalny, ale pomimo tego bardzo
przystępny i w znacznej mierze oparty na stronie wizualnej mangi,
dzięki czemu nic nie zostało zgubione w przekładzie. Poczucie
humoru autorów jest też bardzo ciepłe, ich żarty nigdy nie są
okrutne czy niesmaczne, a raczej opierają się właśnie na
absurdzie sytuacji, charakterze jakiejś postaci, czy wyśmiewaniu mangowych schematów. Kulinarne Pojedynki to jedna z
najśmieszniejszych mang na polskim rynku, a skoro nie mamy szans na
wydanie Gintamy, to jest to najlepsza komedia z Weekly Shonen Jumpa
jaką możemy przeczytać po polsku.
Jest to też bardzo fajne ecchi, a to
za sprawą świetnych rysunków Shuna Saekiego. Przed rozpoczęciem
prac nad Kulinarnymi Pojedynkami Saeki rysował hentaje, więc nic
dziwnego, że rysowanie nagich pań i panów wychodzi mu dobrze, ale
nie tylko sceny ecchi są tutaj atrakcyjne dla oka. Shokugeki no
Souma to po prostu bardzo ładna manga, którą przyjemnie się
ogląda, a elementów softporno jest w niej, wbrew pozorom, bardzo
mało. Saeki ma rewelacyjną kreskę, projekty postaci są spoko, a
przyrządzane przez bohaterów potrawy wyglądają przepysznie (nie
polecam czytać na pusty żołądek). Narracja też stoi na wysokim
poziomie, komiks bardzo dobrze się czyta, a wyczucie komediowe
autorów jest perfekcyjne.
Muszę też pochwalić polskie wydanie,
bo Waneko spisało się na medal. Tomiki są wydane w standardowym
dla tego wydawnictwa formacie, standardowo też mają obwoluty, ale
tłumaczenie mnie pozytywnie zaskoczyło. W mandze młodzieżowej,
której bohaterami są młodzi ludzie, łatwo przesadzić ze
stylizacją języka. Tak zdarza się np. w Bakumanie wydawanym przez
to samo wydawnictwo. W Kulinarnych Pojedynkach udało się tego
uniknąć i dialogi brzmią bardzo naturalnie. Brawa dla tłumaczki, pani Beaty Trojnar, bo wykonała świetną robotę. Podoba mi się też jak wydawnictwo rozwiązało problem tłumaczenia tytułu, bo oprócz dużego napisu "Kulinarne Pojedynki" na okładce jest również, zapisany mniejszymi literami, tytuł japoński, dzięki czemu zadowoleni są zwolennicy tłumaczenia tytułów oraz puryści, którzy wolą tytuły oryginalne.
Kulinarne Pojedynki to najfajniejsza manga, jaką ostatnio czytałem. Cudowny humor i śliczne rysunki składają się na serię, którą powinien znać każdy fan shonenów, a i osobom zazwyczaj stroniącym od tego typu komiksów Shokugeki no Souma może się spodobać. Miło widzieć, że shoneny z Jumpa trzymają poziom, a nawet ewoluują i robią nowe, ciekawe rzeczy, takie jak właśnie seria o gotowaniu (albo typowo amerykańskie superbohaterstwo, ale o tym więcej za jakiś czas). Polecam tę mangę z całego serca, bo dawno się tak nie uśmiałem podczas czytania komiksu.
Recenzja na podstawie pierwszych pięciu tomów serii. Mangę do recenzji udostępniło wydawnictwo Waneko.
Kulinarne Pojedynki to najfajniejsza manga, jaką ostatnio czytałem. Cudowny humor i śliczne rysunki składają się na serię, którą powinien znać każdy fan shonenów, a i osobom zazwyczaj stroniącym od tego typu komiksów Shokugeki no Souma może się spodobać. Miło widzieć, że shoneny z Jumpa trzymają poziom, a nawet ewoluują i robią nowe, ciekawe rzeczy, takie jak właśnie seria o gotowaniu (albo typowo amerykańskie superbohaterstwo, ale o tym więcej za jakiś czas). Polecam tę mangę z całego serca, bo dawno się tak nie uśmiałem podczas czytania komiksu.
Recenzja na podstawie pierwszych pięciu tomów serii. Mangę do recenzji udostępniło wydawnictwo Waneko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz